niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział szósty część druga :)

Krzyk Laury, w którym było tyle bólu, strachu oraz smutku całkowicie mnie poruszył. Czułem się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Jej przeraźliwy pisk wyjaśniaj wszystko co przeszła.
Ani przez chwilę się nie wahając pobiegłem pomóc dziewczynie. Poczułem w sobie niezwykłą pewność siebie, która dodawała mi odwagi oraz coś niezwykłego czego nigdy nie używałem wobec człowieka: nienawiści. Złość oraz gniew zapanowały nad moim ciałem i duszą.
Zobaczyłem brunetkę jak przeciskała się przez tłum w stronę głównego wyjścia. Za nią biegł ten siedemnastolatek, którego pierwszy raz spotkałem, kiedy szukał w parku Laury (on był świadkiem pocałunku naszej Raury! - od autora) (Ola! Nie w tej chwili! Zaraz .... Raura?! - od Ross). Na schodach byli dwaj muskularni faceci, którzy mieli na sobie kominiarki oraz kije do baseballu. Podejrzewałem, że oni mieli odwrócić uwagę od faktu, że jakiś dupek ma uprowadzić Laurę. Szybko pobiegłem, żeby uratować dziewczynę, ale utrudniali mi to ludzie, którzy jak wściekli taranowali się do wyjścia, deptali po sobie i piszczeli ze strachu tak głośno, że umarlaka by mogli obudzić. Nie miałem szans w takim tempie wyjść z tej willi. Wziąłem więc ciężki marmurowy posąg lwa i rzuciłem go o okno. Gdy przez nie wyskoczyłem, uświadomiłem sobie, że szybciej można było wyjść otwierając je. (Brawo, geniuszu! - od autora). Nie zwracając na kąśliwą uwagę Oli, pobiegłem w stronę ogrodu z skąd dochodził krzyk Laury.
Ukryłem się za fontanną z kupidynem (czytaj: aniołka z gołym tyłkiem, który trzymał łuk ze strzałą - źródło od autora). Próbowałem wymyślić czym mogłem zaatakować tego dupka. Postanowiłem załatwić go patelnią, która nie wiadomo skąd wzięła się w krzewie róż. Miałem już wyjść z kryjówki i ruszyć do boju jak Hulk (Ha!Ha!Ha! Jakie porównanie! - od autora), gdy usłyszałem ich rozmowę...
- ...Harry, błagam cię! - łkała Laura. Aż serce mi się krajało z bólu.
- Nie spełniłaś swojego zadania! - wrzeszczał. - Miałaś zabić tego chłopaka!
Zamarłem.
- Ja nie jestem mordercą! - mówiła z przerwami, ponieważ płakała.
- W takim razie my się nim zajmiemy. - powiedział. - Poza tym zapomnij o ucieczkach, bo przez Ciebie zginą jeszcze ci chłoptasie z tego zespołu.
- Błagam nie zabijajcie go! - łkała. - Zrobię dla Was wszystko! Możecie mnie ukarać! Tylko proszę zostawcie Rossa.
Chłopak się zaśmiał.
- Nie to mieliśmy w umowie! - zaczął - Twoim pierwszym zadaniem było pozbycie się tego farbowanego blondynka! A ty je zawaliłaś! Ty robisz swoje, my zdradzamy ci informacje o twoim ojcu. Wiesz dobrze, że nie lubimy buntu...
- Ja nie zabiłabym Rossa. Ani żadnego człowieka. - powiedziała to tak pewnie siebie że aż wyskoczyłem z patelnią zza fontanny.
Ta sytuacja mimo swojej powagi wyglądała bardzo komicznie. Bo przecież chciałem uratować Laurę za pomocą patelni.
- Zostaw ją! Bo, inaczej...
- zaatakujesz mnie patelnią? - zaśmiał się Harry.
- Taki! - krzyknąłem.
Spojrzałem na tego dupka. Był ubrany w czarną skórzaną kurtkę, białą bluzkę z krótkim rękawem, szare jeansy z licznymi otarciami oraz glany. Jego kruczoczarne włosy były roztargane, a w szarych oczach widniała nienawiść. Na prawym policzku miał sporą bliznę.
Później swój wzrok wzrok skierowałem na Laurę. Miała podartą bluzkę, brudne spodnie przez błoto i ziemię. Twarz miała całą czerwoną. Jej piękne kasztanowe oczy były podpuchnięte oraz ciągle łzawiły. Tusz do rzęs jej się rozmył, ale mimo tego nadal wyglądała przepięknie.
Buzowałam we mnie złość. Ruszyłem do ataku, gdy przeciwnik wyciągnął nóż.
- I co? - uśmiechną się. - Rycerz nagle się przestraszył?
- Na ziemię gnoju! - wszyscy obrócili wzrok na Anthon'ego, wokalistę zespołu RHCP. W rękach trzymał prawdziwą broń, którą używają leśnicy. - O, Ross. Dzięki, że znalazłeś moją patelnię.
Harry niechętnie położył się na ziemi. Zabrałem mu nóż, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Po chwili do ogrodu wtargnęła policja.
Gdy zakładali kajdanki na chłopaka, rzekł do brunetki:
-To jeszcze nie koniec. - uśmiechną się szyderczo. - Dopadnę cię.
Przytuliłem dziewczynę.
- Spróbujesz to zrobić, a powyrywa ci nogi...
- Zobaczymy chłoptasiu. - zaczął - Ja na twoim miejscu nie zadawałbym się z nią. Dziewczyna ma za sobą nieprzyjemną przeszłość...

Trochę straszne, ale spokojnie następne rozdziały będą bardziej...   spokojne i romantyczne.
Wasza Alex

niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział szósty :) część pierwsza

Tak długo przez Was oczekiwany.

   Musze przyznać, że z Laury jest kocica imprezowa. Nigdy w życiu nie widziałem, żeby tak płeć piękna tańczyła. Kiedy ja po ośmiu rundkach belgijki miałem dość, ona mi mówi, że była to dla niej zwykła rozgrzewka. Takiego samego zdania byli członkowie Red Hot Chili Peppers.
   Całkiem fajnie jest być na prywatnej domówce, którymi gospodarzami są idole twojego ulubionego zespołu. Ale no ludzie. Kto wymyślił, żeby puszczać taniec, który się zazwyczaj tańczy na ślubie lub koloniach. Tylko Laura!
    Postanowiłem sobie odpuścić dziewiątą rundkę tego tańca, więc usiadłem przy stoliku, który był pusty. Zastanawiałem się nad tym jak moje życie w ciągu tych kilku tygodni się zmieniło. Poznałem Elisabeth, która idealnie pasuje do mojego zespołu. The Chemical staje coraz bardziej znany, ma więcej koncertów oraz wzrosła liczba fanów (głównie płci żeńskiej). Darcy każdą wolną chwilę poświęca nam, żebyśmy wypadli na występach jak najlepiej i nie zrobili jej wstydu. Bracia Hudsonowie są bardziej walnięci niż zwykle, odkąd umówili się na podwójną randkę z fankami. Ethan w  końcu pogodził się z Darcy, ale nadal nie ma pojęcia, że się w nim podkochuje. Jakiś tydzień temu zerwał z Paulą, a mimo to wydaję się bardziej szczęśliwy. Metallica nie skacze już po firankach. Natomiast mała Alice możliwe, że trafi do prawdziwej rodziny za kilka tygodni.
   I w końcu to jak poznałem Laurę.
   Nasza znajomość zaczęła się od pocałunku. Cudownego pocałunku...(Ktoś się tu zakochał! <3 - od autorki) (Olka! Przestań! - Ross) (Słodko wyglądasz, gdy się rumienisz :3 - od autorki).
Jednak teraz, gdy patrzę na brunetkę to wydaję się całkowicie inną dziewczyną. Nie jest tą przestraszoną osóbką, która panicznie bała się tych dwóch dupków, a wygląda na normalną, piękną młodą kobietę, która cieszy się każdą sekundą życia.
    Zastanawia mnie tylko jeden szczegół. Czy ci śmierdziele się od niej odczepili, czy nadal ją dręczą? Oni są bezduszni, skoro krzywdzą tak śliczną dziewczynę, którą jest Laura. Wiem tylko jedno... cokolwiek by się działo zawsze będę jej chronić.
   Gdy o tym pomyślałem, wtedy nie wiadomo skąd usłyszałem wielki huk oraz przeszywający krzyk Laury...

DAM-DAM-DAM!
Przepraszam, że taki krótki, ale na początek chciałam taki wstawić, żebyście wiedziały co się dzieje z pozostałymi osobami. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. W następnym tygodniu ukarze się nowy rozdział :D. Czekam na Waszą opinię :3.
Alex