czwartek, 8 maja 2014

Rozdział trzeci

Dedykuję go Wszystkim Moim Tygryskom, które czytają moje bzdety :P.

I znowu to samo. Mroczna ballada o śmierci, która drugi raz w tym tygodniu sprawiła, że spadłem z łóżka dała o sobie znać ze zdwojoną siłą. Ethan ustawił dzwięk w komórce jak najgłośniej, bo nie chciał zaspać. Przy takiej muzyce to by trupa obudził. Na domiar złego Metallica wbiła swoje pazury tam, gdzie słońce nigdy nie bywa. I weź tu miej normalny poranek.
Mój przyjaciel był dzisiaj podejrzanie szczęśliwy. Przez pięć minut wpatrywał się w szafę w poszukiwaniu odpowiedniego ubrania. Przy czym wyrzucił większą zawartość swojej szafy. Patrzyłem na to wszystko z lekkim szokiem. Zazwyczaj ubierał się jak prawdziwy heavy metalowiec. Ale dzisiaj zaskoczył mnie tym, że wyciągnął biały podkoszulek, ciemnoniebieską koszulę, oraz czarne jeansy, które nosił tylko na występy. Tanecznym krokiem w stronę łazienki zostawiając mnie zdezorientowanego w pokoju. Nie tylko ja zauważyłem jego dziwne zachowanie. Kotka wskoczyła na jego łóżko i schowała się po kołdrą. Nigdy tego wcześniej nie robiła.
W międzyczasie ubrałem się w moją ulubioną białą bluzkę z krótkim rękawem, czarne jeansy, ukochane granatowe conversy oraz skórzaną kurtką, z którą nigdy się nie rozstaję. Po czym oglądnąłem się w lustrze i mogłem stwierdzić, że wyglądam czadowo ( yhy... znalazł się przystojniak -,-  - od autora) ( powiedziała ,, Top Model'' -. Przynajmniej nie jestem wkurzającą brunetką - od Ross) ( nie obrażaj mnie irytująca blondynko - od autor) ( patelnia pójdzie w ruch - od Ross) ( czyli zrobisz mi w końcu tą jajecznicę :D - od autorka). Nie przejmując się kąśliwymi uwagami autorki, założyłem na plecy plecak i już miałem wychodzić kiedy ujrzałem Ethana z nową fryzurą. Zazwyczaj nosił wełnianą czapkę, a teraz użył mojej odżywki i sprawił, że wyglądał całkowicie inaczej.
- Dzięki za odżywkę. - powiedział po czym, chwycił torbę i wybiegł z pokoju, zostawiając mnie nie wiedzącego co o tym sądzić.


W liceum same nudy.
Pan Steve po raz kolejny opowiadał o nudnych wzorach, któryś raz z rzędu. Natomiast żeńska część klasy patrzyła na niego marząc o tym, że kiedyś zwróci, na którąś z nich uwagę i stworzą idealną parę. Będą mieli wspólny dom, gromadkę dzieci, psa i kota do kompletu i razem stworzą fantastyczną rodzinę, w której będzie panowało szczęście. Nigdy nie przydarzy się im żadna kłótnia, sprzeczki czy też problemy w związku. Będzie tak idealna, że na samą myśl o tym mam ochotę zwymiotować.
Bracia Hudsonowie byli jak zwykle weseli. Gdy nauczyciel nie patrzył zachowywali się jak pięcioletnie dzieci i rzucali samolocikami po całej klasie. W takiej chwili miałem ochotę zapaść się pod ziemię i nie mieć z nimi nic wspólnego. No, ale cóż przyjaciół trzeba akceptować takimi jakimi są. Nawet jeżeli zachowują się jak osoby, które uciekły z psychiatryka (prawda Ola! - od Ross) (Awww... ale to słodkie. Uważasz mnie za swoją przyjaciółkę. - od autora) (niestety, ktoś musi się do ciebie przyznawać :) - od Ross)
Historię przesiedziałem SMS - ując z Ethanem, który ciągle skarżył się na przyjaciółkę albo pisał jaka to cudowna jest jego dziewczyna. Nauczyciel niczego nie zauważył, ponieważ był zajęty tłumaczeniem wojny z 1812 ( zerżnięte z serialu Mr.Young :D - od autorki) i uciszaniem co chwila Jeffa.
Od samego rana nie widziałem Darcy. Postanowiłem do niej zadzwonić przed trzecią lekcją. Przecież chyba nie jest załamana faktem, że chłopak, w którym podkochuję się od kilku lat, chodzi z popularną dziewczyną w szkole, która ma figurę modelki oraz interesuję się motocyklami... taaaa...ma o co się martwić...
Po trzech sygnałach odebrała telefon:
- Tak? - powiedziała bardzo oschłym głosem, którego nigdy po niej się nie spodziewałem, bo należała do osób zawsze wesołych.
- Cześć. - zacząłem pewnie. - Czemu nie ma cię w szkole? - głupszego pytania nie mogłem wymyślić. Pewnie lekko się zirytowała.
- Przyjechała moja przyjaciółka z Nowego Yorku. - na szczęście nie wyczułem w jej głosie gniewu. - Więc postanowiłam, że zostanę dzisiaj w domu i trochę spędzę z nią czas.
- To fajnie. - ucieszyłem się szczerze. Babskie pogaduchy dobrze jej zrobią.
- Jak chcesz mógłbyś wpaść do mnie po szkole razem z Hudsonami. - powiedziała weselszym głosem. - Moja przyjaciółka bardzo chce Was poznać.
- Dobrze. Na pewno wpadniemy. - zapewniłem ją. - A i jeszcze jedno...
- Tak! Będę ci wysyłała poprawne odpowiedzi na sprawdzian geografii. Znalazłam ten test w necie. Nauczyciel nawet się nie zauważy. - powiedziała.
Na wychowaniu fizycznym mieliśmy okrążyć sześć razy boisko do football'u. I właśnie w tym momencie mój staw kolanowy dał o sobie znać. Nie chciałem, jednak stwarzać problemu, więc biegałem z grupą w dość szybkim tempie. W szkole nikt nie wiedział o moim wypadku, oprócz przyjaciół, więc zawsze na w-f brałem długie spodnie, żeby nikt niczego nie zauważył. Zwłaszcza Jake i Drake.
Jeff i John co chwila ślinili się do grupy cheerleaderek, które w tej chwili miały trening przed meczem. Wśród nich zauważyłem blondynkę Paulę, dziewczynę mego kumpla, która szeptała z Julie, siostrą Drake i czasami zerkały w kierunku moim bądz Ethana, który w tym czasie grał w piłkę nożną z innymi chłopakami.
Na geografii faktycznie wszystko podpowiadała mi Darcy przez SMS-a. Na szczęście nikt niczego nie zauważył.
Inne lekcje minęły mi bardzo szybko. Zamierzałem po szkole pójść na obiad do Darcy i jej rodziny. Niestety bracia Hudsonowie nie mogli spotkać się z przyjaciółką, ponieważ mają ważne egzaminy w szkole muzycznej.
Zostałem, więc sam...
Bo przecież nie wezmę Ethana ze sobą...


Drzwi do domu mojej przyjaciółki były zamknięte na cztery spusty. Dziwnie się to zapowiadało, ponieważ wcześniej umówiliśmy się, że do niej przyjdę. Molestowałem niemiłosiernie ten dzwonek do drzwi, ale widocznie nikogo nie było. Tak samo nie odbierała telefonu. Wydawało mi się to nadzwyczaj podejrzane.
Postanowiłem, że sprawdzę czy, aby na pewno jej nie ma, wspinając się na drzewo i wchodząc przez otwarte drzwi balkonowe. Z niewielkim trudem wciągnąłem się na pierwszą gałąz i nim się obejrzałem, byłem na górze ( osz ty Spider-Manie. - od autor)
Powoli otworzyłem drzwi.
Pierwsze co usłyszałem to anielski głos damski, który na pewno nie należał do Darcy.
Nagle z łazienki wyszła dziewczyna o przepięknym głosie. Miała na sobie jasnoróżowy ręcznik. Gdy mnie ujrzała zaczęła piszczeć:
- Aaaaaaaaaa! Ty zboczeńcu!
- Ja naprawdę nie chciał...
Dziewczyna podeszła do mnie bliżej chcąc mnie wygonić z pomieszczenia, ale źle się wytarła, bo z jej ciała spadło na ziemię trochę wody. W pewnym momencie straciłem równowagę i spadłem prosto na nią.
Zaczęła mi krzyczeć do ucha.
Wtedy do pokoju wpadła Darcy i zastała nas w dwuznacznej sytuacji....


Przepraszam, ale nie dałam rady napisać dłuższego. Głowa mnie boli od samego rana. Mam nadzieję, że nie będziecie się gniewać.
Bardzo Was Kocham
Wasza chora
Christine

4 komentarze:

  1. Tygrysek przeczytał i jest wniebowzięty:D
    Tylko dlaczego weszła Darcy do pokoju??? Why!
    Nie mogę doczekać się nexta i reakcji Darcy!
    Pisz szybko nexta:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie bazgroły!? Hee?! No jakie?! To jest arcydzieło!!
    Czekam na nexta z niecierpliwością C:
    Weny życzę!!!!
    Twoje Ciastko =D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sweet rozdział!
    Czekam na nexta z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń