sobota, 3 maja 2014

Rozdział pierwszy ;)

Kolejny dzień do dupy...
W kółko to samo. Szkoła, Dom Dziecka, odrabianie lekcji i inne przeklęte czynności, które muszę dzień w dzień powtarzać. Jeszcze tylko półtora miesiąca i będzie koniec tego więzienia. Wytrzymam.
Pobudkę miałem dzisiaj nadzwyczaj bolesną. Ethan'owi zadzwoniła komórka. Ustawił sobie na dzwonek ciężki utwór metalowy, który był rodem z jakiegoś horroru. Mój przyjaciel niczym torpeda pobiegł w kierunku biurka, na którym leżał telefon. W międzyczasie ja masowałem swój obolały tyłek po tym jak spadłem z łóżka. Skoro już wstałem to postanowiłem się przygotować na przyjście do budy. Popatrzyłem na zegar. Wskazywał godzinę 5.32. Tak, cudowny początek dnia...
- ... tak. Oczywiście. Spotkamy się o szesnastej w bibliotece. - rozłączył się. Na jego twarzy zawitał delikatny uśmiech, co oznaczało, że będzie w dobrym humorze przez kilka dni. Przynajmniej jemu się życie układa.
- Wstawaj! - kopnął mnie lekko w zdrową nogę. - Zapowiada się na słoneczną pogodę. Nie marnujmy tak pięknego dnia.
Z moim przyjacielem na prawdę jest coś nie tak...

Kilka godzin pózniej
Przeklęty nauczyciel angielskiego. Zrobił nam którąś w tym tygodniu niezapowiedzianą kartkówkę. Jak zwykle napisałem jakieś bzdety, za które dostane naciąganą dwóję. I znowu wygłosi swój nudny monolog, który każdy uczeń zna na pamięć. Wygłosi w nim jaka dzisiejsza młodzież jest beznadziejna, głupia, leniwa itp. I wtedy zacznie opowiadać jak był w naszym wieku, czyli kiedy dinozaury chodziły po ziemi. O tym, że za jego czasów nie było komórek, internetu, a ludzie młodzi nie sprawiali najmniejszego problemu. Ach to były czasy!
I tak minęła mi pierwsza lekcja w Liceum Mariano w Los Angeles. Kierowałem się właśnie w stronę szafki, żeby zabrać z niej książki na matmę, gdy ujrzałem, że czeka na mnie zniecierpliwiona Paula. Po jej wyrazie twarzy można było sądzić, że się niecierpliwi. Co chwilę też rozglądała się na boki.
Paula Shanon - cheerleaderka, która podobnie jak jej przyjaciółki z drużyny jest popularną diwą, która za grosz nie ma szacunku do siebie, ponieważ sama niedawno pochwaliła się, że robiła to z samym Jak'em. Na samą myśl o tym chce mi się rzygać.
Wydawało mi się, że ona czeka, na którąś z jej wiernych psiapsiółek, ale wielce się zdziwiłem kiedy do mnie zagadała:
- Ro...Robert? Przyjaciel Edwar...Ethan'a. - zlustrowałem ją od stóp do głów. Miała na sobie czarną minówkę, różową bluzeczkę na ramiączkach sięgającą do pępka oraz czarne szpilki, w których nie może utrzymać równowagi. Wyglądała jakby przed chwilą wyszła z jakiegoś nocnego klubu. Dlaczego na to nie reagują nauczyciele? Bo większość z nich to płeć męska, więc chcą sobie trochę umilić pracę i pooglądać żywy pokaz mody skąpej. Dziewczyna zauważyła, że się jej przyglądam, więc przysunęła się bliżej mnie. Pokazałem jej środkowy palec. Szybko wyjąłem książki. Zamknąłem szafkę i dumnym krokiem szedłem wzdłuż korytarza.
Po chwili się odwróciłem i krzyknąłem:
- Dla twej wiadomości jestem Ross Lynch i nie gustuję w żywych lalkach Barbie. - osoby to słyszące, zaczęły mi bić brawo, bo ktoś w końcu powiedział tej laluni prawdę. Rozzłoszczona do granic czerwoności Paula, odwróciła się i poszła w przeciwnym kierunku. Pech chciał, że złamała obcasa przez co rozległ się szczery śmiech na korytarzu. Może ten dzień nie będzie taki zły...
Kolejna lekcja. Matma. Nie jest taka zła, ponieważ uczy nas jeden z normalniejszych nauczycieli w naszej szkole. Pan Steve, który od razu po studiach zaczął nas uczyć jest bardzo miły, cierpliwym oraz wyrozumiałym człowiekiem. Poza tym jedna druga płci żeńskiej, z którą chodzę do klasy leci na niego. Podkochują się w staruchu, a pod nosem mają świetną partię -,-. Wez tu ogarnij baby!
Dzisiaj przez całą lekcję tłumaczył nam bardzo ważne wzory, które wczoraj wykułem na pamięć, więc to była dla mnie zwykła powtórka. Dziewczyny z rozmarzeniem wpatrywały się w matematyka. Niektórzy bawili się komórkami. Natomiast Hudsonowie obserwowali z wielkim zachwytem trening cheerleaderek przed jutrzejszym meczem. Ethan z kim zażarcie smsował. Pewnie z tą osobą, która miała zaszczyt zbudzić mnie rano.
Zanim się obejrzałem zadzwonił dzwonek. Szybko zapisałem zadanie z tablicy i zmierzałem w kierunku mojej szafki. Musiałem przejść na drugi koniec szkoły, ale to akurat zbytnio mi nie przeszkadzało. Nawet nie zauważyłem, że dołączyła do mnie Darcy.
- No, Ross. Gratulacje. - przestraszyła mnie. Odwróciłem się w jej kierunku i uśmiechnąłem się. Odwzajemniła gest.
- Co mi gratulujesz? - jeszcze bardziej się uśmiechnąłem. - Mej urody? - przejechałem ręką po włosach. - Muskulatury? - pokazałem na brzuch. - Czy za to, że jestem meeeega słodki. - zrobiłem maślane oczka.
- Hmmmm....? - pomyślała. - Widziałam bardziej przystojne ciacha od ciebie. I bardziej napakowanych facetów od ciebie, ale nikt nie przebiję twoich oczek! - zaśmialiśmy się. - A tak na serio...- powiedziała poważnie. - ..słyszałam, że zripostowałeś Paulę.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech zwycięzcy.
- Tak. Zasłużyła na to. Nawet nie pamiętała jak się nazywam?! - wkurzyłem się.
- Ale teraz twoje imię będzie ją nawiedzać po nocach. - zrobiła straszną minę.
Do naszego towarzystwa dołączył Ethan.
- Cześć. - wyszeptał. Nie było mu do śmiechu.
- Ethan... - złapała go za rękę Darcy. Nie wiadomo dlaczego, ale dzięki temu się poprawiał mu się humor. Tym razem było inaczej. Nie zareagował.
- Stary? - zastygł. Był wpatrzony w punkt, którego nie mogłem dostrzec.
Darcy zaczęła się denerwować. Tak samo zachowywał się kiedy zerwała z nim dziewczyna niecały rok temu. Był załamany. Przez całe wakacje praktycznie siedział w pokoju.
- Darcy, zrób coś, bo go stracimy na kolejne wakacje.- wyszeptałem jej do ucha.
Dziewczyna ciągnęła go lekko, żeby poszedł w innym kierunku. Byliśmy blisko moich szafek. Spojrzałem w punkt, który się wpatrywał. Zobaczyłem jak Jake z Paulą obściskują się przy mojej szafce. Wzdrygnąłem. Będę musiał ją odkazić.
Po chwili ożył i szedł w kierunku liżącej się pary. Zauważyłem, że Paula zmieniła swoje szpilki na koturny.
Nagle mnie oświeciło. Przecież to było oczywiste. Ethan zakochał się w tej diwie?! Dlaczego akurat w niej? To dlatego stała na tamtej przerwie i chciała, żebym jej powiedział, gdzie Black wtedy się znajdował. A teraz w akcie zemsty na mnie chce pokazać, że nie zależy jej na mym kumplu. Co za podła dziewucha!
- Co ty wyprawiasz? - podniósł głos. Aż Darcy się odsunęła na bezpieczną odległość.
- Widzisz nawet nie umiesz zawalczyć o tak łatwą sztukę jaką jest Paula. - pokazał na nią. Dziewczyna jeszcze była zahipnotyzowana pocałunkiem, który przed chwilą złożył jej na ustach Jake. Spojrzałem na przyjaciółkę, która próbowała go odciągnąć, a on ani drgnął. Wyglądało to komicznie.
Ethan patrzył na niego tym swoim strasznym wzrokiem.
- Najpierw była Lucy, teraz Paula, a pózniej...
- Chodz stary, bo spóznimy się na lekcję. - w końcu sobie odpuścił.
Jake igrał z ogniem. Nie wiedział, że igra z ogniem. Ethan jest nieprzewidywalny.
- Kto pózniej? - krzyknął. - Mam ochotę na Darcy.... - oznajmił i lekko klepnął w moją przyjaciółkę. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i zlustrowała groznym wzrokiem. Mój kumpel w akcie zemsty uderzył go z całej siły w nos. Jake upadł na podłogę i syknął z bólu. Wtedy Paula ocknęła się z transu, kucnęła obok poszkodowanego i chciała opatrzyć jego ranę, ale jej na to nie pozwolił.
- Oboje, jesteście siebie warci. - wycedził przez zęby i poszedł w kierunku sali geograficznej. Patrzyłem na jego przemieszczającą się sylwetkę oraz nie dowierzałem, że był do czegoś takiego zdolny...
Geografia minęła nam spokojnie. Nauczyciel opowiadał o swojej ekscytującej podróży do Europy, a cała klasa słuchała z wielkim zainteresowaniem. Jeszcze dyrektor nie wezwał nas na swój dywanik, a Jake w podejrzany sposób znikną ze szkoły.
Na długiej przerwie spotkaliśmy się przy naszym stoliku omówić nadchodzący konkurs muzyczny. Zamierzaliśmy w tym roku wziąć w nim udział.
- Wiecie czego wam brakuję? - zaczęła Darcy.
- Fanów? - pomyślał Jeff.
- Dobrego kawałka? - stwierdził John.
- Nowego sprzętu? - pomyślałem o mojej starej gitarze.
- Menadżera? - wywnioskował Ethan.
- Tak, tak, trochę i nie! - popatrzyła na niego tym swoim wzrokiem przez co wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
- Bardzo śmieszne. - powiedziała z ironią w głosie. - Brakuję wam pięknego, pewnego, damskiego głosu. - uśmiechnęła się z satysfakcją, że podsunęła nam dobry pomysł.
- Że niby zaczniesz śpiewać.  - o mało co nie spadł z krzesła Black. Widać, że humor mu wrócił.
- Zabawne. - odwróciła się do niego plecami i udawała obrażoną.
- To były tylko żarty. - zaczął się tłumaczyć.
- Foch Forever. - oznajmiła. - Więc przyjeżdża moja stara i dobra koleżanka z Nowego Yorku. - ucieszyła się.
- A ładna jest? - spytali się niemal równocześnie Hudsonowie.
- Od poniedziałku będzie chodzić z nami do liceum przez te półtora miesiąca, a pózniej zostanie na całe wakacje.
Blizniacy się ucieszyli i przybili sobie piątke. Darcy patrzyła na nich z politowaniem. Tak to moi przyjaciele. Nie, więcej. Prawdziwa rodzina...

Było już grubo po dziewiątej wieczór, a Ethana nadal nie wrócił. Wyszedł dokładnie za piętnaście czwarta razem z książkami i czerwoną różą oraz podejrzanym uśmieszkiem na twarzy. Leżałem teraz na łóżku i beznamiętnym wzrokiem wpatrywałem się w sufit. Myślałem nad tym pomysłem Darcy. W sumie nie jest taki zły. Przyda się w naszym męskim zespole, delikatny i pewny damski wokal.
Zastanawiało mnie jaka może być ta dziewczyna. Mam nadzieję, że nie będzie to druga Darcy, bo ledwo co z jedną wytrzymujemy. Wspominała coś, że jest miłą, dobrą i uczynną dziewczyną... a tak na serio to ma charakterek.
Na łóżko wskoczyła mi Metallica, kotka bengalska Ethana. Dotąd nie mogę uwierzyć, że opiekunowie zgodzili się na tego zwierzaka. Ale stwierdzili, że dzięki temu staniemy się odpowiedzialni, a mój kumpel nie będzie już taki nieśmiały. Położyła się na moim brzuchu i zaczęła mruczeć. Pogłaskałem ją delikatnie po grzbiecie, a ona w zamian wbiła swe pazury w moją nową bluzkę.
Westchnąłem ciężko. Prawda była taka, że zawsze kładła się na moje nowe ciuchy, które pózniej musiałem dawać do prania. A ona znowu się na nie kładła. Wredna jedna. A na ciuchy Ethana w ogóle nie zwracała uwagi.
Do tego jej imię. Metallica.  Na cześć ulubionego zespołu Blacka.
Z rozmyśleń przerwały mnie powoli otwierające się drzwi. Po chwili ujrzałem w nich pięcioletnią Alice. Na twarzy zawitał mi szczery uśmiech.
- Jeszcze nie śpisz? - zdziwiłem się.
- Nie. - odpowiedziała. - Jestem ciekawa czy Spider Man pokona Venoma? - powiedziała podekscytowana. I jak jej tu nie lubić.
Weszła na moje łóżko i położyła się koło mnie. Wyciągnąłem komiks spod poduszki i zaczęliśmy czytać. Mała przysłuchiwała się w wielkim zainteresowaniem i zachwytem. Cały czas tuliła kotkę, która uwielbiała takiego typu pieszczoty.
Po pół godziny spała już smacznie na moim łóżku, a na jej głowie zasnęła Metallica. Był to bardzo słodkie i jednocześnie śmieszne. Teraz głowiłem się jak ją zanieść do jej pokoju tak, żeby się nie obudziła. Utrudniało mi zadanie to, że kot spał i nie miał zamiaru wstawać.
Niespodziewanie do pokoju wpadł zdyszany Ethan. Na ustach i policzku miał ślady damskiej szminki. Nie chciałem zbytnio wiedzieć co robił na tym spotkaniu. Zastanawiało mnie z kim się umówił? Z Paulą na pewno nie.
- Stary. - wyszeptałem. - Zabierz swojego kota.
- Metallica. - szepnął, a kotka szybko przybiegła do właściciela. Musi nauczyć mnie tej sztuczki.
Zaniosłem Alice do pokoju i wróciłem do Ethana.
- Widzę, że wieczór udany. - uśmiechnąłem się.
- Nawet nie wierz jak. - rozmarzył się.
- Myślałem, że umówiłeś się z Paulą? - zaśmiałem się.
- Bo umówiłem się z nią. - powiedział poważnie.
- Z tym plastikiem?! - zdziwiłem się. - Nie jest ciebie warta?
Spojrzał na mnie jak na głupka.
- Nie z Paulą cheerleaderką, tylko z Paulą gimnastyczką. - wytłumaczył.
- To wszystko wyjaśnia. - zrobiłem 'brewki'.
Zawstydził się.
- Nie robiliśmy ...
- Ty już o tych rzeczach?! - zdziwiłem się.
- Nie wybuchnęliśmy śmiechem.

Gdy już wszystkie pokoje były pogaszone, a większość osób spało, ja nadal wpatrywałem się w ten sufit. Poruszałem palcami u prawej nogi, która była zdrowa. Poczułem lekki ból, ale zbytnio się tym nie przejąłem. Wszyscy myślą, że się przyzwyczaiłem do nowego trybu życia. Mylą się... mam taką nadzieję, że kiedyś będę miał prawdziwą nogę. Poza tym o moim problemie wie mało osób.
Rozmyślałem o tym długo. Nawet nie zauważyłem, że powoli zasypiam...




I jak się podoba? Zapraszam do zakładki 'Pytanka'. Możecie zadać pytania bohaterom opowiadania. Na wszystkie na pewno odpowiedzą. Zadawać oni nie gryzą me kochane tygryski<3. Jest już zakładka z bohaterami. Zapraszam też do zaglądnięcie do zakładki 'Pomysły'. Podsuwajcie mi swoje pomysły. ;).
Dziękuje za komentarze pod prologiem. Kocham Was me Tygryski :*******. Kolejny rozdział nie wiem kiedy wstawię.
Liczę na baaaaaaaaardzo dużo komentarzy.:D
Wasza Tygrysica
Christine

9 komentarzy:

  1. Mam pytanko
    Czy w tym opowiadaniu będzie występować Laura?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sekret, mój tygrysku. Zobaczymy.

      Usuń
    2. Napisz że tak, napisz że tak!!! :D

      Usuń
    3. Czekam na to samo to Patata Ciastko!!!

      Usuń
  2. No po prostu GENIALNY! Uwielbiam tego bloga! Takiej histori to jeszcze nie było! No po prostu nie moge się doczekać nexta! :DD
    ~Megan

    PS. Zapraszam do mnie! Dwie nowe notki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałam przeczytać ten rozdzial jeszcze raz xD
    Zachwycilas mnie totalnie! Każdym słowem, w każdym zdaniu.
    Uwielbiam Cię <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział... czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Każde słowo nakarmiło mój głód nałogu jakim jest twój talent. Piszesz tak bosko i wciągasz, uzależniasz, słowami jak i swoją mega zajefajną osobą :D Dodałaś mi takiego kopa w tyłek, że teraz z siedzeniem mam problem. :D

    OdpowiedzUsuń